K.C. Hiddenstorm

Łabędzi Śpiew

Odwet. Zemsta mafii

Zmień font
Zmień margines

Kobieta zerkała na niego ukradkowo, skubiąc rąbek drogiej czarnej sukienki. W połowie drogi powrotnej wreszcie odzyskała ochotę do rozmowy.

- Jesteś niesamowicie szybki – powiedziała z pełnym rezerwy podziwem. – Jak rewolwerowiec. Jak prawdziwy wilk.

Na Michaela opadła kurtyna czerwieni. Nie tyle przez to, co mówiła, ile przez sposób, w jaki to robiła, przez wyzierającą z jej głosu beztroskę.

- To chciałaś zobaczyć, tak?

- Coś na pewno.

- Postrzeliłem dwóch bezmózgów, bo jakaś pizda potrzebuje rozrywki! – ryknął, uderzając rękoma w kierownicę. – Zajebiście.

Zamachnęła się i trzasnęła go pięścią w bark.

- Nie nazywaj mnie tak!

- To się tak nie zachowuj!

Skrzyżowała ręce na piersiach i wbiła spojrzenie w drogę znikającą pod kołami impali.

- Zupełnie nie łapiesz.

- Myślę, że łapię. – Wyszczerzył się do niej w mało przyjemnym grymasie. – To cię kręci, tak? Uważasz, że to kurewsko seksowne?

- Adrenalina z zasady nas kręci – odparła, nie odrywając wzroku od drogi. – Mnie, ciebie.

- I twoim zdaniem wszystko jest w porządku?

Spojrzała na niego z drapieżnym błyskiem w oku.

- Dałam ci pretekst do zrobienia tego, na co miałeś ochotę, to wszystko.

Gwałtownie zjechał na pobocze i zatrzymał auto. Opony zapiszczały, zostawiając długi ciemny pas palonej gumy na asfalcie, pióropusz kurzu uniósł się w powietrze.

- Wysiadaj – rozkazał.

Wyprostowała się popatrzyła na niego zaskoczona.

- Proszę?

- Powiedziałem: wysiadaj.

Podniosła torebkę z kolan, ale wyszarpnął ją z jej ręki i rzucił na tylne siedzenie.

- To ci nie będzie potrzebne.

Liv przełknęła ślinę. Widać było, że zaczyna się bać, ale to nie było jedyne malujące się na jej twarzy uczucie. Michael odnalazł tam coś, co sam również odczuwał. Skrywane pożądanie.

- Jeżeli chcesz mnie tu zostawić, wystarczy, że…

- Wysiądź z tego cholernego wozu – warknął, otwierając drzwi od strony kierowcy. Postawił jedną nogę na zewnątrz, rzucając dziewczynie wyczekujące spojrzenie.

Liv wygramoliła się na piaszczyste pobocze. Rozejrzała się z umiarkowanym zainteresowaniem, po czym ruszyła w jakimś zupełnie przypadkowym kierunku. Michael zagrodził jej drogę. Złapał ją za ramiona, okręcił i pchnął na samochód. Uderzyła o karoserię z głuchym łupnięciem.

- Co ci się wydaje, że robisz? – zapytał.

Wlepiła w niego spojrzenie tych swoich wielkich zielonych oczu.

- Co masz na myśli?

Przysunął się bliżej, przyciskając biodra do jej bioder.

- Ten cyrk w knajpie, co to było? Tylko daruj sobie gadkę o dawaniu mi pretekstu do zrobienia tego, na co według ciebie miałem ochotę.

Dostrzegła, jak jego wzrok umyka w kierunku piersi kusząco opiętych materiałem sukienki.

- Teraz również ją masz, tyle że na coś innego.

Oczywiście, że miał. Oboje mieli.

Przesunął dłonią po jej biodrze i zatrzymał na wcięciu talii. Czuł zapach Eternity zmieszany z alkoholem.

- Prowokujesz mnie tak jak prowokowałaś tych biednych idiotów. – Druga ręka Michaela przesunęła się na szyję Liv. Pieścił palcami ciepłą gładką skórę, wyczuwał przyspieszony puls. – Nie powinnaś tego robić.

- Dlaczego nie?

- Bo to nie skończy się dobrze.

Drogą przejechał samochód, ford mustang z 1969, ciągnąc za sobą wstęgę kurzu. Ryk silnika sprawił, że odurzony bliskością Liv Michael oprzytomniał.

- A teraz słucham – ponaglił. – Dlaczego odstawiłaś ten cyrk? Tylko bez wciskania mi smętnych bzdur.

- Uwierzysz, jeśli powiem prawdę?

- Przekonajmy się.

- Chciałam zobaczyć, na co cię stać. – Oblizała wargi. – Przekonać się, co liczy się dla ciebie bardziej.

Michael poczuł, jak zalewają go sprzeczne emocje. Gniew mieszał się z pożądaniem, wytrawiał go jak ogień. I wreszcie wziął górę. Przez niefrasobliwość tej ślicznej dziewczyny, przez to, że w myśl jakiejś chorej idei doprowadziła do konfrontacji, w której mogła skończyć jako przypadkowa ofiara. Zdenerwował się, ponieważ nie była byle kim, tylko jego Dziewczyną w Czerwonej Sukience. Nieważne, że wszystko się popieprzyło, wciąż mogła być dla niego… zbawieniem? Odkupieniem?

- Myślisz, że to zabawa? – zapytał. – Że to jakiś, kurwa, Ojciec Chrzestny?

- To były tylko niewinne żarty! – Skrzywiła się na dźwięk własnych słów. – No, może nie do końca, ale rozumiesz sens.

- Żarty?! – Potrząsnął nią. – Według ciebie to były żarty?

Milczała uparcie.

- Mogłaś zginąć, nie dociera to do ciebie? – ciągnął. – Któryś z tych pojebów mógł do ciebie strzelić!

Jej usta wygięły się w pogardliwym grymasie.

- Mówiłeś, że zasłonisz mnie własnym ciałem.

- Bo tak zrobię, zawsze, jeśli tylko zajdzie potrzeba. Realna potrzeba. Bronię cię, ale nie łapię zębami pierdolonych kul!

Przetrawiła jego słowa.

- Przepraszam, w porządku? – powiedziała w końcu. – Poza tym nic się nikomu nie stało. To znaczy mi, nam. Możemy już…?

- Dziś nie, ale jeśli dalej będziesz tak odpierdalać, to w końcu się stanie.

Spojrzała na niego jakoś tak dziwnie.

- To może trzeba było mnie tam zostawić? Miałbyś problem z głowy.

- Wykluczone.

- No tak. – Odwróciła głowę, odprowadzając spojrzeniem kolejny przejeżdżający ulicą samochód. – Straciłbyś pracę.

Michael kopnął w tylne koło impali.

- Nie chodzi o cholerną pracę, chodzi o ciebie!

Liv zbliżyła się powoli. Ostrożnie dotknęła jego twarzy, po czym zaplotła mu ręce na karku. To było takie uczucie, jakby świat na moment się zatrzymał.

- Chciałam to usłyszeć – powiedziała. – Może nie do końca w takich okolicznościach, ale…

Michael jeszcze nigdy nie czuł tak przemożnej ochoty, by kogoś pocałować. Nie zrobił tego jednak, ponieważ przeraziła go siła tego pragnienia, jego ogrom. Kolosalna moc, w której – gdyby jej uległ – zatraciłby się bez reszty. Bał się drogi bez powrotu, jednocześnie nie mogąc oprzeć się przyciąganiu tej kobiety.

Zbliżył usta do warg Liv, tak blisko, że niemal czuł słodki smak jej skóry, i trwał tak przez chwilę, po czym się cofnął.

- Mam cię zawieźć prosto do domu?

Bezwiednie dotknęła dolnej wargi, jak gdyby zdziwiona, że nie znalazła tam ust Michaela.

- Tak – powiedziała cicho, jakoś tak smutno. – Prosto do domu.

Informacja o ciasteczkach

W celu optymalizacji treści oraz zapewnienia bezpieczeństwa, strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień przeglądarki będą one zapisane w pamięci urządzenia.